W Zajordaniu
Kolejny wpis z serii "W Zajordaniu". Fragment z Ewangelii św. Jana 10, 40 - 42 "W Zajordaniu".
40 I powtórnie udał się za Jordan na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. 41 Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. 42 I wielu tam w Niego uwierzyło.
No i co trzeba myśleć o treningu. Teraz robię MCP. Robię go do końca lutego. W marcu zmieniam na wykroki. W lipcu biorę podbiegi i robię je do końca roku. Podbiegi też robię z obciążeniem. Jednym słowem żyć nie umierać. Do końca lutego robię też trening akcesoryjny w postaci brzuszków z obciążeniem. Obciążenie biorę zawsze maksymalne, jeden ruch i tyle. W moim przypadku sprawdza się to super.
Ktoś chce trening, dietę, może do mnie napisać, nie ma problemu. Za odpowiednią sumą mogę skomponować wszystko tutaj po kolei. Mój biznes rozwijam w piłce nożnej. Najłatwiej mi się zarabia sumy w informatyce i tu zaczynam. Uczę się pisania aplikacji na smartfona i mam już całą informatykę z głowy. W lutym zaczynam działanie. Dalej to co się nawinie. Działam w wielu płaszczyznach, współpracuję z każdym, ale na własnych zasadach. Staram się żeby układ był sprawiedliwy czyli to co robię było dobre dla każdego. Im lepsze mają być wyniki tym lepsza sumka. Nie każdy oczekuje spektakularnych wyników, ale z czasem pewnie coraz to więcej osób.
Ja wyniki mam, jak ktoś chce też mieć to nie ma problemu. A wiem że wiele osób wyników nie ma wcale. A business is business, to do. No i fajnie, tutaj biblia, a tutaj zaraz o sumkach, kasie i niewiadomo jeszcze czym. O to właśnie chodzi, chodzi o to żeby pokazać coś super. Jak ktoś chce np. wybudować sobie prywatne laboratorium i ma mało funduszy to i labo będzie kiepskie, a jak już więcej funduszy to labo będzie profesjonalne. O to chodzi, żeby być profesjonalistą w tym co się robi. Żeby ludzie się cieszyli, a nie smucili, bo znowu coś nie działa.
Nie ma co obijać w bawełnę, nie postawisz sprawy jasno to nikt cię na rynku nawet nie wybierze. Walcz kiedy trwa walka. A po co ci w normalnym życiu non stop walka? Walki same się nadażą, o to możemy być spokojni. My natomiast dążmy do przyjaźni z tymi, którzy są nam faktycznie przyjaciółmi. Wrogów kochajmy, ale też uczmy ciężką ręką, że nikt nie ma prawa mówić nam na naszym podwórku co my mamy robić. Nie podoba się, w czerep i to tyle. Przyjdą czyiś koledzy, ty też masz kolegów. Niektórzy ewidentnie się zapętlili w życiu i nie wiedzą za bardzo jak z tej pętli wyjść. Myślą, że są niewiadomo kim. A tu popatrz, odwracają się od ciebie, ale dają ci do zrozumienia, że przecież to są twoi koledzy, co to tam się stało. To nie są żadni twoi koledzy.
Przyjaciele się od ciebie nie odwrócą, a oni może to i lepiej, że się odwrócili. Dawno stanęli na mieliźnie, a ty tego nie chcesz. Chcesz mieć normalne życie, a nie chodzić w szmatach po ulicy. Buzia brudna od węgla w środku miasta to nie wstyd. Wstyd to postawa osób, które dopuszczają do takich rzeczy żeby się wywyższyć. To tak naprawdę ich twarze są brudne od węgla, a nie tej osoby. Bo to taka przenośnia. To oni są murzynami to zaganiania, a nie ta osoba. Taka jest prawda. A normalni ludzie nieużytków społecznych po prostu nie chcą.
Ciuchy w lumpeksie czemużby nie, no ale nowe kosztują mniej niż te z lumpeksu, a przecież są nowe, co nie? Ale jak to, to władza cię nakieruje na super sklepy. I lepiej weź, te z lumpeksu, bo władza nie może mieć gorszych. Tylko to jest problem władzy, że są niechlujami, a nie zwykłych ludzi. Poza tym zwykłe osoby mają dużo większe znajomości niż ci u władzy więc niech lepiej ta władza się dostosuje. Nikt śmieciarzy nie ma zamiaru się bać. Jak to mawia stare polskie przysłowie pracowników ZUK - u: Dokąd jedziesz na wakacje? Nad Bajkał. I inni mają sprzęt jak oni, ba nawet lepszy, naprawdę.